W sobotę 12 października, w Gdańsku, z udziałem Szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Lecha Parella odbyły się uroczystości upamiętniające Czyn Bojowy Polskich Sił Zbrojnych na Froncie Wschodnim. Organizatorem uroczystości był Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Miasto Gdańsk oraz Związek Inwalidów Wojennych.
Uroczystości przed pomnikiem „Tym, co za polskość Gdańska” rozpoczęły się od odśpiewania hymnu Rzeczypospolitej Polskiej.
Na uroczystości obecne były poczty sztandarowe, sybiracy, gdańskie władze były reprezentowane przez zastępcę prezydenta Gdańska ds. polityki przestrzennej i mieszkalnictwa Panią Emilię Lodzińską. reprezentanci środowisk kombatanckich na czele z Prezes Związku Inwalidów Wojennych Panią Elżbietą Kazubską, jak również młodzież.
Po odśpiewaniu hymnu narodowego głos zabrał Minister Lech Parell
- Spotykamy się dziś, aby uczcić pamięć polskich żołnierzy walczących podczas II wojny światowej na froncie wschodnim. Froncie w ostatnich latach jakby nieco zapomnianym, a nawet pomijanym. A przecież to na nim w ostatnich wojennych latach nasi żołnierze toczyli najcięższe, okupione wielkimi stratami walki. Świadczą o tym cmentarze rozsiane na bitewnych szlakach, takie jak w Starych Łysogórkach i Zgorzelcu. - przypomniał Minister.
- Dzieje sił zbrojnych niezależnych od władz w Londynie miały swój początek w maju 1943 roku. To wówczas podjęta została decyzja o formowaniu 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Jej oddziały miały stać się narzędziem w wielkiej grze politycznej, prowadzonej przez rząd radziecki i samego Józefa Stalina. Nie mogli o tym jednak wiedzieć przyszli żołnierze Dywizji. Zgłaszając się do wojska nie dokonywali politycznych wyborów, ani też nie wybierali najkrótszej, jak potem mówiono, drogi do Ojczyzny. Zdążali do Sielc, gdzie Dywizja była organizowana, bo dla nich – zesłańców i łagierników – to właśnie tu była teraz Polska. Kościuszkowcy potwierdzili swoją waleczność na całym wiodącym od Lenino do Berlina bojowym szlaku. Towarzyszyły im formowane kolejne dywizje i brygady noszące imiona Kilińskiego, Traugutta i innych bohaterów walk o niepodległość. W szeregach dwóch Armii nasi żołnierze toczyli zmagania na wiślanych przyczółkach pod Dęblinem i w Warszawie. Walczyli w Gdyni, na Wale Pomorskim i Kołobrzegu, na przeprawach przez Odrę i Nysę, pod Budziszynem i w Berlinie. Wszędzie dawali przykłady bohaterstwa i poświecenia, wierząc, że niosą wolność Ojczyźnie. Dziś w pełni zdajemy sobie sprawę z politycznego uwikłania żołnierzy 1. i 2. Armii. - dodał.
- Nie może ono jednak przesłaniać pięknych kart, które zapisali na froncie wschodnim. Spośród 400 tysięcy żołnierzy ludowego Wojska Polskiego ok. 17 tysięcy poległo w walkach z Niemcami, a aż 40 tysięcy zostało rannych. Ci ostatni wstąpili do reaktywowanego po wojnie Związku Inwalidów Wojennych, organizacji będącej współgospodarzem dzisiejszych uroczystości. Możemy śmiało powiedzieć, że działalność tego Związku zajmuje wyjątkowe miejsce w dziejach polskiego ruchu kombatanckiego. Jestem pełen uznania dla Państwa pracy na rzecz własnego środowiska. Dla Waszej wytrwałości i poświęcenia oraz starań o to by opieka państwa nad inwalidami wojennymi miała rzeczywisty, a nie deklaratywny charakter. Dziękując za zaproszenie pragnę na koniec pogratulować wszystkim osobom wyróżnianym na dzisiejszej uroczystości. Przyznane medale są skromnym wyrazem mego wielkiego uznania dla Państwa działalności. - powiedział Szef UdSKiOR
Następnie do zgromadzonych przemówiła Pani Emilia Lodzińska
-Spotkaliśmy się dziś, aby uczcić żołnierzy, którzy często zrządzeniem losu, nie z własnego wyboru i wbrew własnej woli, walczyli z hitlerowskim okupantem. Nie wszyscy mieli szansę dołączyć do armii generała Andersa. Część tych, którzy pozostali w ZSRR, pragnęła wykorzystać być może ostatnią okazję, aby wyrwać się z gułagów lub miejsc zsyłki. Taką szansą była możliwość dołączenia do polskiej dywizji formującej się nad Oką. Przemierzali Związek Radziecki pociągami, pieszo. Nie wszystkim udało się dotrzeć do celu, ale ci, którym się powiodło, wiedzieli, że wyrwali się z nieludzkiej ziemi. - powiedziała Emilia Lodzińska
Głos zabrał również Prezes Związku Inwalidów Wojennych Rzeczypospolitej Polskiej Pani Elżbieta Kazubska
-Dziś składamy hołd tym, którzy polegli, ale i tym, którzy okaleczeni fizycznie i udręczeni psychicznie, przeżyli czas wojennej zawieruchy, wciąż cierpiąc z powodu skomplikowanej sytuacji politycznej naszego państwa. Jako organizacja społeczna zrzeszająca inwalidów wojennych, nie możemy ulegać trendom pomniejszającym wartość ofiary poniesionej przez żołnierzy walczących na froncie wschodnim. Ich umiłowanie ojczyzny, męstwo, gotowość oddania zdrowia i życia za polskość sprawiała wrogowi taki sam trud, jak i żołnierzy walczących w trakcie wojennej zawieruchy na innych frontach walk. - powiedziała Elżbieta Kazubska.
Odczytany został rówież list od Wojewody Pomorskiego Pani Beaty Rutkiewicz.
Podczas uroczystości Szef UdSKiOR wręczył medale ,,Pro Bono Poloniae" oraz ,,Pro Patria" zasłużonym osobom.
Medalami "Pro Bono Poloniae" odznaczeni zostali:
Pan Józef Bojarski
Pani Barbara Kmieciak
Medalami ,,Pro Patria" odznaczeni zostali:
Pani Bożena Czyż-Rkein
Pan Janusz Korczak
Pani Elżbieta Mrozowska
Pan Wojciech Rakowski
Pan Edward Zając
Podczas wydarzenia przypomniano również o złożonych i tragicznych losach Polaków, którzy podczas II wojny światowej zostali deportowani na Syberię przez Związek Sowiecki. W polskiej tradycji Sybir obejmuje zarówno Syberię, jak i mroźne obszary Rosji znajdujące się za kołem podbiegunowym. Święto upamiętniające czyn bojowy z czasów II wojny światowej obchodzone jest w Polsce od około dwudziestu lat, zainicjowane przez prezydenta Pawła Adamowicza. W okresie PRL był to Dzień Ludowego Wojska Polskiego, świętowany w rocznicę Bitwy pod Lenino.
Na zakończenie uroczystości kwiaty pod pomnikiem złożył Szef UdSKiOR Lech Parell, Pani Prezes Związku Inwalidów Wojennych z zastępcą Prezydenta Miasta Gdańsk Panią Emilią Lodzińską oraz pozostałe delegacje.
Po zakończonych uroczystościach uczestnicy udali się do Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Msza święta w intencji poległych i inwalidów wojennych oraz żyjących żołnierzy polskich walczących na froncie wschodnim zostanie odprawiona w niedzielę, 13 października 2024 roku o godz. 12:00 w Bazylice Mariackiej przy ul. Podkramarskiej 5 w Gdańsku.
Ratowali się z więzień i łagrów
Czyn Bojowy Polskich Sił Zbrojnych Na Froncie Wschodnim jest uroczyście obchodzony w Gdańsku od dwóch dekad - z inicjatywy prezydenta Pawła Adamowicza. Za decyzją tą stała świadomość, jak skomplikowane były losy Polaków, którzy od 17 września 1939 roku znaleźli się na ziemiach zajętych przez ZSRR.
Tysiące Polaków, którzy byli więzieni w sowieckich więzieniach i łagrach, mogły się stamtąd wydostać tylko przez zaciąg do polskiego wojska. Ratunkiem od jesieni 1941 roku była Armia Andersa, która ostatecznie po roku ewakuowana została do Persji (Iranu). W jej szeregach ZSRR opuściło nie tylko 78,5 tys. żołnierzy, ale też 37 tys. cywilów, wśród nich niemal 18 tys. dzieci. Polacy, którzy nie zdążyli do Armii Andersa dostali drugą szansę na opuszczenie łagrów - było nią zaciągnięcie się do organizowanych przez Sowietów wojsk 1. Korpusu Polskiego w ZSRR. Dywizja im. Tadeusza Kościuszki została utworzona pod szyldem zależnego od Stalina Związku Patriotów Polskich i od początku była narzędziem politycznym w rękach komunistów.
Dlaczego właśnie 12 października?
W dniach 12-13 października 1943 roku nieopodal małego miasteczka Lenino na Białorusi starły się wojska sowieckiej Armii Czerwonej (33 Armia Frontu Zachodniego i walcząca w jej składzie 1 Polska Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki) z hitlerowskim Wehrmachtem.
Dla Polaków był to krwawy chrzest bojowy. Doliczono się 510 zabitych, 1776 rannych, a 776 dostało się do niewoli niemieckiej lub zostało uznanych za zaginionych bez wieści - stanowiło to ok. 25% całego stanu osobowego
W czasach PRL właśnie 12 października - w rocznicę bitwy pod Lenino - obchodzono Dzień Wojska Polskiego (jako święto Ludowego Wojska Polskiego w latach 1950-1991). Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1989 r. władze państwowe zaczęły pomijać udział polskich żołnierzy w walkach na froncie wschodnim, jako służący interesom Stalina i ZSRR.